piątek, 6 maja 2016

My favourite cherry blossoms this year!/ Najlepsze kwitnące wiśnie w tym roku!

This year I went on a short trip with my friend to a few places in Japan during the sakura season and in this post I will write about my favourite spots for viewing cherry blossoms! On the list below you can see all the places I visited but I will just pick the creme de la creme - my top 5.

Kyoto: Kiyomizudera temple, Nijo Castle, Arashiyama area, Gion area ( Yasaka Shrine plus streets), Fushimi Inari Taisha, Kinkakuji Pavilion.
Tokyo: Yasukuni Shrine and the area around the Imperial Palace, Asakusa (area plus Senso-ji Shrine).
Kamakura: Great Buddha, Engakuji Temple, Kenchoji Temple.
Nara: Todai-ji Temple, Streets, Shrine Kasuga Taisha.

It was so difficult because each one of them is different but here we go:


W tym roku pojechałam na krótką wycieczkę z koleżanką do paru miejsc w Japonii, w trakcie sezonu na kwitnienie wiśni i zamierzam wam napisać o moich ulubionych odkryciach z tej wyprawy! Na liście poniżej, możecie zobaczyć miejsca, w które się udałam, ale wybiorę z nich tylko sakurową śmietankę - top 5.

Kioto: Świątynia Kiyomizudera, Zamek Nijo, okolice Arashiyamy, okolice wokół Gionu ( Chram Yasaka i ulice), Chram Fushimi Inari Taisha, Złoty Pawilon.
Tokio: Chram Yasukuni i okolice wokół Pałacu cesarskiego, Asakusa ( okolice plus Chram Senso-ji).
Kamakura: Wielki Budda, Świątynia Engakuji, Świątynia Kenchoji.
Nara: Świątynia Todai-ji, Ulice, Chram Kasuga Taisha.

Ciężko było mi wybrać, bo każde z tych miejsc jest inne, ale oto moja lista:

1. Gion (area plus Yasaka Shrine)! It was filled with trees and old buildings, perfect for pictures. The only backside is the amount of people sightseeing with you but thanks to that it's possible to take nice shots of people dressed up for the viewings. It's my number one because it combines everything I personally like about sightseeing - buildings, people and food xD.

1. Gion (okolice i Chram Yasaka)! Ulice wypełnione kwiątnącymi wiśniami i starą zabudową, idealne do robienia zdjęć. Głównym minusem jest ilość ludzi spacerujących po okolicy, ale jest to zarazem plus, bo można zrobić dużo zdjęć osobom specjalnie wystrojonym na tą okazję. To mój numer jeden, bo zapewnia mi wszystko to co najbardziej lubię w zwiedzaniu - budynki, ludzi i jedzenie xD.




In more popular public spaces, there are special designated spots for eating and looking at the flowers/ W bardziej popularnych okolicach lub świątyniach, są specjalne miejsca do jedzenia i podziwiania kwiatów





2. Kiyomizudera! It's my favourite temple in Kyoto mainly because of the size, colours, cute path that leads to it and ... the night illuminations! I think they have them there twice a year - for the blossoms and autumn leaves. I've been to both and must say that the spring combination of pink and red made a bigger impression on me than the leaves.

2. Kiyomizudera! To moja ulubiona świątynia w Kioto, głównie przez swoją przestrzeń, kolory, nastrojową uliczkę, która do niej prowadzi i....nocne iluminacje! Z tego co pamiętam, odbywają się dwa razy do roku - na kwitnienie wiśni i opadanie czerwonych liści. Byłam na obu iluminacjach i muszę powiedzieć, że wiosenne połączenie różu i czerwonego zrobiło na mnie większe wrażenie niż czerwone i złote liście.





3. Arashiyama! It's filled with cherry blossoms, you just can't escape, they are so pretty! We actually got there by mistake because the bus we took was not the one we thought it was :). There were some temples there and a whole army of sakura trees. It was lovely but since I prefer more lively places, it landed on the 3rd position.

3. Arashiyama! Okolice Arashiyamy wypełnione są wiśniami po brzegi, więc nie da się przed nimi uciec! Dostałyśmy się tam przez przypadek, bo pomyliły nam się autobusy, ale była to raczej udana pomyłka:). Było tam kilka świątyń i cała armia sakur. Jeśli chodzi o naturę, to robi to miejsce największe wrażenie, ale przez moje skłonności turystyczne, wylądowało na trzeciej pozycji.





4. Fushimi Inari Taisha! I had no idea that shrine was so beautiful! The amount of sakura trees may not be very impressive but the torii gates make up for it (around 10,000). I definitely recommend the walk up to the top because you can find many surprisingly quiet and atmospheric spots. Also don't get fooled by the Japanese signs for foreigners: the walk up takes an hour plus depending on how devoted to photography you are.

4. Fushimi Inari Taisha! Nie miałam pojęcia jak piękne jest to miejsce! Ilość kwitnących wiśni może nie być imponująca, ale wszystkie bramy torii nadrabiają za te braki ( około 10,000). Polecam spacer na szczyt góry, bo po drodze można znaleźć wiele zadziwiająco spokojnych i nastrojowych miejsc. Nie daj się oszukać japońskim znakom twierdzącym, że szczyt już blisko. Wejście na górę zajmuje około godziny lub więcej, w zależności od tego jak bardzo jest ktoś oddany fotografii.






5. Yasukuni Shrine and the park around emperor's palace! It was the first place we headed to to look for cherry blossoms in Tokyo and it was worth it. We went once to the shrine and once to the park area and that's why the weather in my pictures doesn't really match xD. As you can see on the pictures, business is blooming and that's another charming point about Yasukuni since thinking about the western media coverage, you would rather be expecting an army of crazy nationalists waiting behind every corner.

5. Chram Yasukuni i park wokół pałacu cesarskiego! Było to pierwsze miejsce, do którego się udałyśmy w poszukiwaniu sakur i było tego warte. Wybrałyśmy się w te okolice dwa razy i stąd ten dysonans pogodowy widoczny na zdjęciach. Nie tylko wiśnie, ale również biznes kwitnie w tym okresie i jest to kolejna czarująca cecha Yasukuni, gdyż w mojej wyobraźni wytworzonej przez media, było to  miejsce wypełnione szalonymi nacjonalistami, uzbrojonymi po zęby, ukrywającymi się za każdym drzewem.






That was my top 5 but I will also share some pictures of the trees from different places I visited:

Tak oto zakończyła się moja lista top 5 miejsc, ale podzielę się też zdjęciami z innych miejsc, w których byłam:


Engakuji Temple (Kamakura)/ Świątynia Engakuji (Kamakura)


Great Buddha in Kamakura / Wielki Budda w Kamakurze


Road to the Todai-ji Temple / Droga do Świątni Todai-ji 


 Outside of the main building of Todai-ji Temple (Nara) / Na zewnątrz głównego budynku Świątyni Todai-ji (Nara)


 Sakura flavoured ice cream in Asakusa/ Lody o smaku sakury w Asakusie


On the way through the main pavilion in Asakusa / W drodze przez główny pawilon w Asakusie


Thank you for your attention, I hope you enjoyed it. Feel free to leave any comments below :)

Dziękuję za uwagę, mam nadzieję, że się podobało. Zapraszam też do komentowania :)

sobota, 23 kwietnia 2016

Higher education Poland-UK-Japan comparison

Every time I come back home many people ask me similar questions about universities and student life either in England or Japan. In this post I'll try to answer those questions as thoroughly as possible and try to compare what I know about Polish unis to what I know about higher education in England and Japan. *alert* I haven't studied at all of the universities in those countries so some of the things I'm saying might be completely inapplicable to your case. You'll find a little comparison at the bottom of this post. Also this post is so long I'm way too lazy to write it again in Polish, sorry!

*Today's rate (23.04/2016)
£1= 5,60 zł = 160 yen

 Costs and bursaries: 

England: (Norwich)
Course costs: up to £9000/year but you can use student finance so you don't have to pay straight away or in some cases at all
Books: max £100/ academic year
Life: I don't go out partying every week but maybe every two weeks and really enjoy nights out in pubs. I usually spend £650/month=> £320ish on accommodation and the rest is everything I earn at my part time jobs (yes, I'm a saving failure) so around £330.
Transportation around the city: bus pass for a year is £100 but I also use my bike which helps me with saving time
Trains: there is a student discount for holders of a special card you need to buy first and then you get 1/3 off from the original price but it's still quite expensive. *(cheap and time consuming alternative=>buses!)
Nights out and alcohol: let's not talk about it... one proper night out for me is £20-30
Student finance: I came to England straight from Poland so no maintenance loan but there is NSP bursary for some foreign students: £3000/year.

Poland: (Warsaw/Katowice) 
Course costs: really? None.
Books: many students just copy them from the library but if someone would want to buy them new probably between 200-700zł
Life: everything's cheaper than in England (yay!) so you would spend 1000ish zł/month plus 1000ish zł on social life and food. Between 2000-2500zl/month (Warsaw) and around 1000-1500zł in other places.
Transportation around the city: there are bus passes so probably no more than 800zl/year
Trains: I don't know why I like them so much. In Poland UG students before their 26th birthday get a fabulous discount of 51%! The prices are not very high even without the discount.
Nights out and alcohol: alcohol is way cheaper than in England and a full on night out should cost around 50 zł but can be more...
Scholarships: if you're a good student or have a disability you can receive up to 800ish zł/month.

Japan: (Tokyo) 
Course costs: £3000/year for ordinary students or if it's a year abroad from England then £1500ish covered by student finance, thank god.
Books: 4000yen-10000yen
Life: for accommodation I pay 72,000yen/ month, travelling is 40,000yen, social life and food etc are 40,000yen/month which is 152,000yen/month (!) you have to remember that I'm always broke because I travel too much and am generally too carefree. If I wasn't spending so much money on it, I could live like a boss ( very cheap food).
Transportation around the city: some people have bikes, I use the metro which is 200yen/ ride or more but if you live within walking distance from campus then you just made a deal of your life!
Trains: so expensive! Students do get a small discount but to be able to get it you have to print a mysterious piece of paper on campus and take it with you to the ticket office *(cheapish and slightly hellish alternative: night buses!)
Nights out and alcohol: they are secret money black holes. Don't get fooled! I usually spend up to 5,000yen/night (club with everything) but nights out on which I can only spend 2,000 yen exist too.
Scholarships: some people receive JASSO scholarship which is around £300/month but it's only for the lucky guys (not me).


Found this in a library once...

Part time jobs and students: 

England: I think at least 50% of students have one. You can earn between £5-10 depending on what kind of job you have. I usually work 8-12 hours/ week at one job that pays around £8/h and 2-4h/week at another one which pays £7/h that leaves me with £316-350/month.

Poland: Not that many students have jobs but from what my friends have told me they usually pay between 6-15zl/hour. If you teach languages or help people with studies then you don't have regular hours but can earn a bit more (20-30zl/h).

Japan: Most students have part time jobs to have some more money for parties etc. I've mostly had language teaching jobs so far but recently started working at Mos burger (Japanese Macdonalds xD). Because of the new job my finances slightly changed but I usually work 4h/week in a language cafe 900yen/h and 10-15h at MOS which is also 900yen/h That should leave me with around 40.000 yen/month.


Dressed up for a job interview xD

Academic side:

 England: We always complain that there are not enough contact hours. Usually 3 modules/ term with a lot of self studying to do so officially its 10 hours but you end up spending way more time on the assignments. Soooo much homework for the language classes. Less little marked things to do so its not great when you fail and it's easier to do so. Mostly essay based. Interesting grading system with pass from 40% and the best grade starting from 70%+ which seems very difficult to achieve. You should attend class but what matters most is the final assignment. You get to meet your lecturers on more informal basis which is quite nice. There are less students in each class (9-20) so you can get to know them pretty well and it makes the class discussions more interesting. Everyone has a personal advisor that they can meet if they want to talk about something related to their studies/welfare etc. When it comes to picking modules, depending on your course sometimes you get to pick some from a list of 30ish. However, I wasn't very impressed with the list of choices for my final year. Also taking a PE class is not an option.

Poland: More small tasks with exams at the end but varies. Pass from 60%, 90% is still doable. Exams require reading books and memorising a lot. You have more modules not exactly related to your main course and can only pick a few, the rest is obligatory. When picking subjects, you can try for different groups so it's easier to balance out your timetable. Just like in England there are lectures and seminars in smaller groups. Learning a foreign language is obligatory which I think is pretty good and PE classes seem to be obligatory on most UG courses. Also more contact hours than in England which is 15-25/week. Depending on the lecturer, the grade might depend on many things but still less scattered than Japan.

Japan: Many little things matter, even class presence, homework, little tests etc, pass from 60% which is a "C". They have so many students sometimes I doubt they check everything. More contact hours 15-24h depending on what you choose to take. This year I'm doing a liberal studies course so I have a number of credits I have to take from both Japanese and English modules but I can pick whatever. The module list is very long and varied - classes related to brain and cognition; politics; history; maths. Sleeping in class is not an offence. I've heard some people snore next to me and no one paid any attention to them. I get 9-10,5h of Japanese/ week. Sometimes it's too much because the lecturers don't know what to do with the remaining time but I really enjoy those as we get clear explanations of grammar points and more varied exercises. The lecturers are not concentrating on you that much so it's less stressful. Little tests every class are not very difficult if you studied so it feels like you're rewarded for revising each class and learning new vocabulary.


Japanese class 

 Campuses and equipment:

 England: Every classroom at my uni has a computer and a projector + white board / flatscreen tv and a mic. The rooms are heated and in a good state. The campus looks very sixties and is surrounded by many green surfaces. The main library is not the biggest but quite modern, easy to govern and in general it's my favourite library out of the ones I've been to. Some divisions have their own special computer rooms and libraries. Main library open 24/7 you just need your campus card to enter the building. There's a bigger shop with food and even some home equipment, coffee shops, places to eat lunch but not very cheap, a bank, laundrette, two pubs( cheaper than in the city centre) and a clubbing space ( usually 2-3 club nights/ week).

Poland: There is a main campus with a library and coffee shop but classes tend to be in different buildings, sometimes further apart from each other. The library in Warsaw is well equipped but not as modern as the one at my uni in England. The classrooms seem to be in different states depending on the building in which you have classes and sometimes the equipment doesn't exactly work (quite old).

 Japan: A little shop in most of the buildings, one bigger shop with more food, pencils, merch etc, a bookshop, a coffee shop, one huge canteen, main library open till 10pm with a confusing system and annoying rules, little libraries on -1 of every building and studying spaces, computer rooms in random places (the floors vary from -2 to 9 lol). Taller buildings have both lifts and escalators.

 View from my old dorm in England

Student life:

England: there are many societies and sports clubs to choose from. They usually meet around 1-3 times per week so you don't have to join just one. Personally, I've been a member of  Japan soc, Polish soc and Table football soc. My university organises many events, talks, film screenings so there is always something to choose from.

Poland: the student organisations seem to be more structured and official. Sometimes they help with employability since their events are more related to your major. However, hobby related societies don't really exist which is sad but everyone's busy..studying? Drinking beer?

Japan: many clubs and societies but they require way more attention and time than their English counterparts. Some clubs want you to practice with them every day but more relaxed ones also exist. I get invitations to some talks and conferences through mail but less than in England. There's a huge university festival which lasts 3 days and is very impressive.


Cheerleaders' performance during the Waseda Festival

 Future prospects and job hunting:

England: you should start looking for something in September before your last year because some internships are starting to accept applicants at that time. If you're not set on a particular job, finding a whatever one might not be very difficult but if you have something in mind then many people find something up to a year after graduation. Pay is usually best in England.

Poland: similar to England but slightly less chances of getting a well paid job. I have never researched it properly though.

Japan: you have to start looking for a job at the beginning of your last year at university. If you fail, it might be very difficult to find a job because you became "damaged goods". The pay at the beginning is neither great nor terrible. University name helps sometimes.


Special Sumo event on Waseda campus

Time for my little comparison chart! 

Please remember that those are just my subjective opinions regarding my time at university!

Y- amazing/ the best out of those three
¯- the second best option, nearly as good but not exactlt
N- maybe they’re all so outstanding it was a difficult choice but it could also be no good

Categories:
Poland
England
Japan
Costs
Y
N
¯
Part time jobs
N
Y
¯
Academic side
Y
¯
N
Campus + equipment
N
Y
¯
Future prospects
N
Y
¯

* I had a small problem with deciding the order of the academic category here. I picked Poland because it's best value for money in terms of availability of subjects and contact hours. England is not worth as much but you do get most out of your time in class. On the other hand, the Japanese language teaching is the best but other classes are not challenging enough in terms of in class assignments.

I hope you enjoyed this post and see you!

wtorek, 22 marca 2016

Some time ago..../Jakiś czas temu....

Some time ago I posted a video on youtube about my dorm at Waseda Univ. and I would like to share it here with you too!

Jakiś czas temu wrzuciłam filmik z mojego akademika przy Uniwersytecie Waseda w Tokio i chciałabym się też z Wami podzielić nim na blogu! 

 

poniedziałek, 21 marca 2016

South Korea / Korea Południowa

As everyone knows (I made a video about it on my yt channel, check it out if you haven't yet), last summer I travelled to South Korea with my dad. It was quite an interesting week because first, we went to Dubai for a day. This is my personal opinion but for me the city centre of Seoul was a bit more impressive than all the sky scrapers in Dubai. But let's move on to Seoul! 

Jak wszyscy wiedzą (dodałam o tym filmik na mój na mój kanał na youtube), w ostatnie wakacje pojechałam do Korei Południowej razem z tatą. Był to dość interesujący tydzień, bo zanim dotarliśmy do Korei, spędziliśmy jeden dzień w Dubaju. To moja subiektywna opinia, ale o wiele większe wrażenie zrobiło na mnie centrum Seulu niż wszystkie wysokie budynki w Dubaju. Przenieśmy się do Seulu...

Our hotel was in the Digital Media City - a well known place to all the korean tv fans, one of the most popular spots for shooting tv shows. /
Nasz hotel był w dzielnicy Digital Media City, dobrze znanej wszystkim fanom koreańskich seriali, gdyż to właśnie tam kręcona jest większość scen spacerów po mieście.


In Seoul we visited all of the palaces Gyeongbokgung, Changdeokgung and Deoksugung (I definitely mispronounced their names in my video). They were all really pretty and you could take a look at how ondol works - the traditional Korean floor heating system. The architecture in general slightly resembled the Japanese style but I guess that both Korea and Japan were heavily influenced by China. The main difference for me was the abundance of colours. In Japan, the traditional buildings a lot more toned and because of this you can get bored more easily.

W Seulu odwiedziliśmy wszystkie pałace Gyeongbokgung, Changdeokgung i Deoksugung (napewno źle wymówiłam ich nazwy w moim filmiku). Wszystkie były bardzo ładne, a co ciekawe, można było się przyjrzeć jak działał ondol - tradycyjny koreański system ogrzewania podłóg. Ogólnie, koreańska architektura bardzo przypomina japońską, pewnie przez chińskie wpływy, jednak jest jedna znacząca różnica- ilość kolorów wykorzystywana przy zrobieniach. Japońskie tradycyjne budynki są bardziej stonowane i przez to łatwiej się nimi znudzić na dłuższą metę.

 Gyeongbokgung just after the change of guards ceremony / 
 Gyeongbokgung tuż po ceremonii zmiany warty
                                                             Changdeokgung

            The ceiling in Gyeongbokgung / Sufit w pałacu Gyeongbokgung

Main gate Deoksugung and the change of guard ceremony 
Główna brama pałacu Deoksugung i ceremonia zmiany warty

In Gyeongbokgung palace there was a reconstructed street from the 1900s. It was quite popular with Korean ladies trying to take the best pictures in their hanboks (traditional Korean dress). It makes you look like a meringue but it's really cute. Well, actually most of the traditional buildings had at least two people taking fancy pictures there. We even saw a couple putting on makeup before entering a shrine, the girl was taking out a roller out of her hair and her boyfriend was powdering his face. They really wanted those perfect insta shots.

W pałacu Gyeongbokgung była zrekonstruowana ulica z początku XX wieku. Była dość popularna wśród koreańskich pań starających się zrobić jak najlepsze zdjęcia w swoich hanbokach (tradycyjnych koreańskich sukniach). Hanbok sprawia, że wyglądasz jak beza, ale w jakiś sposób dodaje mu to powabu. Właściwie to przed większością elementów tradycyjnego zabudowania stały przynajmniej dwie osoby próbujące zrobić sobie tam sesję zdjęciową. Udało nam się nawet zobaczyć parę, której chyba bardzo zależało na idealnych insta fotkach, bo dziewczyna wyciągała wałki z włosów, a jej chłopak zapamiętale pudrował sobie czoło.

 Girls wearing hanboks in  Changdeokgung palace/ 
Dwie dziewczyny w hanbokach przy pałacu Changdeokgung

         Gyeongbokgung palace's vintage spot  / 
Wcześniej wspomniana ulica, idealna na sesję zdjęciową

We also went on a trip to the Demilitarised Zone by train. We didn't research that trip carefully enough because once we got to the last stop of the train, it turned out that there were no buses and you could only travel with a guide.

Wybraliśmy się też na wycieczkę do Strefy Zdemilitaryzowanej pociągiem. Chyba zbyt słabo się do niej przygotowaliśmy, bo gdy pociąg dotarł do swojego ostatniego przystanku, dowiedzieliśmy się, że nie ma tam autobusów i można tam podróżować wyłącznie z przewodnikiem.


As a result we ended up joining a Korean trip with a guide who couldn't speak English. Luckily, one of the fellow travellers revealed that he actually speaks English and he would translate for us from time to time. That was one of the biggest surprises for me because growing up in Poland, I was convinced that Polish people are just terrible at languages and I was wrong. Maybe we were just unlucky but that grandpa was one of three people during the whole stay who actually tried speaking English to us. But returning to the grand DMZ tour, first, they took us to this statue of peace and a little museum of the conflict ( none of the Korean tourists went there because they were too busy taking pictures of trees etc).

Na szczęście udało nam się dołączyć do koreańskiej wycieczki, ale żeby nie było zbyt wesoło, pani przewodnik nie potrafiła mówić po angielsku. Zrządzeniem losu jeden z uczestników naszej wyprawy przyznał się do znajomości tego języka i zaoferował nam tłumaczenie od czasu do czasu. Była to jedna z największych niespodzianek, gdyż wyobrażałam sobie, że obywatele tak rozwiniętego kraju jak Korea, będą świetnie znać języki obce, a przynajmniej lepiej od Polaków. Przepraszam wszystkich poszkodowanych, byłam w głębokim błędzie.  W każdym razie dziadek ten był jedną z trzech osób, które próbowały z nami rozmawiać nie po koreańsku w trakie całej tygodniowej plus wycieczki. Wracając do naszej wyprawy, najpierw, pokazano nam pomnik wolności i małe muzeum o konflikcie północy z południem ( żadni inni uczestnicy wycieczki tam nie weszli, bo byli zbyt zaaferowani robieniem zdjęć drzew itd.).


Then, we went to the river bank and listened to a lecture about the nature. That was the moment, when we realised that we joined a nature trail kind of trip and not a western-style one to look at North Korea and listen about all the terrible things that happen there. I really wanted to look at N. Korean tanks! Oh well... After our little rafting excursion, we went for a long walk on a field and probably listened to another lecture about nature in Korean. At the end of that trip, when we lost all hope to be able to see anything vaguely related to what we came there for, the guide took us to the old headquarters of the communist party from before the Korean War.

Następnie, wybraliśmy się nad rzekę i chyba wysłuchaliśmy wykładu o otaczającej nas naturze. Właśnie wtedy zorientowaliśmy się, że dołączyliśmy do wycieczki dla miłośników przyrody, a nie dla turystów z zachodu, którzy chcą sobie pooglądać Koreę Północną z bezpiecznej odległości i posłuchać dramatycznych historii o różnych bezeceństwach. A tak bardzo chciałam zobaczyć czołgi z północy...No nic, po spływie w dół rzeki, wybraliśmy się na długi spacer po polu i podejrzewam, że ponownie dowiedzieliśmy się wielu interesujących faktów o drzewach i krzewach. Gdy straciliśmy już całą nadzieję na zobaczenie czegokolwiek związanego z Koreą Północną, pani przewodnik zabrała nas do byłej głównej siedziby koreańskiej partii komunistycznej.

We could see one of the checkpoints from there but we weren't allowed to take pictures of the military. The last thing we saw was the centre of the hill on which Battle of the White Horse, one of the longest and bloodiest battles in the Korean War. It was quite surprising because it didn't look like a strategic point. From that hill we could finally see a bit of North Korea ( just fields) and apparently that was the area underneath which they were digging the famous tunnels to the south.

Mogliśmy też zobaczyć jeden z punktów kontrolnych, ale robienie zdjęć obiektom wojskowym, bo tak się zaklasyfikowali, nie było dozwolone. Ostatnim punktem wyprawy było wzgórze, na którym odbyła się jedna z najdłuższych oraz najkrwawszych bitew w czasie wojny koreańskiej - bitwa białego konia. Trochę mnie to zdziwiło, ponieważ to miejsce nie wyglądało na jakiś szczególny, strategiczny punkt. Ze szczytu wzgórza mogliśmy w końcu zobaczyć Koreę Północną (tylko pola) i podobno to właśnie tam kopano sławetne tunele na południe.


 During our stay we also went to Busan which was completely different from Seoul. It had a really big fish market, a lovely observation tower and was at the seaside so the climate was a bit more mild.

W trakcie naszego pobytu, wybraliśmy się również do Busanu, który był zupełnie inny od Seulu. Odwiedziliśmy market rybny, świetną wieżę obserwacyjną, a samo miasto było nad morzem, więc klimat był odrobinę łagodniejszy.

 Obervation Tower/ Wieża widokowa

View from the tower / Widoczek z wieży

 Fish market / Targ rybny

From Busan it was very close to Gyeongju which is a little city with a very long history. We visited the Royal Tomb Complex that you can see on the picture below, Changdeokgung palace built in the 7th century according to the rules of feng shui and Bulguksa temple which is on the UNESCO list.

Z Busanu jest bardzo blisko do Gyeongju - małego miasta z bardzo długą historią. Wybraliśmy się do kompleksu grobów królewskich, który możecie zobaczyć na zdjęciu poniżej; pałacu Changdeokgung wybudowanego w VII wieku zgodnie z zasadami feng shui i świątyni Bulguksa będącej na liście UNESCO.

The tombs / Groby

 Bulguksa temple / Świątynia Bulguksa

For the last few days we returned to Seoul and my most awaited time came - shopping! Dad went off on another trip to somewhere and I had the whole afternoon for myself. I was really looking forward to it because it's always interesting to see what people wear, eat, what makeup they use. I read on the internet that Myeongdong is the best place for shopping so that was where I headed.
 The shops were looking pretty "western" but I was definitely not ready for the Korean sales techniques. It was impossible to walk down the street undisturbed. Each shop had at least one person, sometimes nearly by force, making people go inside and look at whatever they had in stock. They would put their products into your hand and lure you into their shop to somehow convince you to buy things. At first, I thought that they were just doing the same thing as in Japan where one of the marketing forms is giving out packets of tissues with an ad on top but I was completely wrong. After an hour I just started walking with my phone out and pretending I'm busy, just glancing from behind the screen to pick the stores I actually was interested in. Then, in the afternoon I went to the huge Lotte Mall which was just next to the train station. That's where I noticed that even inside an ordinary super market, they were still using the same sales methods but in a bit less intrusive way.
My shopping day turned out to be quite a success makeup-wise. I ended up getting quite a lot of funny face masks (panda is just an example), a BB cream that makes your face so shiny its beyond healthy, pink lip tint (amazing but makes your lips a bit dry, unfortunately not on this picture) and a cream with collagen (definitely not bought because of the name...).

Na kilka ostatnich dni, powróciliśmy do Seulu i nadszedł najbardziej oczekiwany przeze mnie dzień spędzony na... zakupach! Dokładnie. Tata wybrał się na kolejną wycieczkę żeby pozwiedzać ruiny, a ja miałam cały dzień dla siebie. Zawsze interesuje mnie co jedzą, czym się malują i w co ubierają ludzie z innych krajów, więc skierowałam się do dzielnicy Myeongdong by zaspokoić swoją ciekawosć. Sklepy wyglądały dość 'zachodnio', ale +zdecydowanie nie byłam gotowa na koreańskie metody sprzedaży. Przejście ulicą bez zakłóceń było niemożliwe. Każdy sklep miał przynajmniej jedną osobę na zewnątrz, zajmującą się naganianiem (zachęcaniem?) klientów. Jedną z technik było włożenie ofierze jakiegoś wyrobu do ręki, a potem szybka rejterada do sklepu by klient nie miał innej opcji jak wejście do środka w celu zwrotu produktu, a następnie zaoferowanie mu dwustu innych. Po godzinie udało mi się opanować chodzenie z nosem w telefonie i tylko dzięki szybkim spojrzeniom na boki udało mi się znaleźć interesujące mnie sklepy. Po południu udałam się do wielkiego centrum handlowego Lotte tuż obok głównej stacji kolejowej. Tam zauważyłam, że nawet w zwykłym markecie wykorzystywali te same metody, ale w mniej natrętny sposób. Mój dzień na zakupy zakończył się sukcesem jeśli chodzi o produkty do pielęgnacji twarzy/ makijaż. Zaopatrzyłam się w dość dużo zabawnych masek na twarz (panda na zdjęciu to tylko przykład); krem BB, który zapewnia efekt zdrowej, lśniącej twarzy (może nawet zbyt zdrowej); różowy tint do ust ( trochę wysusza usta, ale jest świetny, niestety nie na zdjęciu) oraz krem z kolagenem (zdecydowanie nie kupiłam go dlatego, że nazywa się moistfull lol).


 I also managed to find a Line Store and bought a little key chain there. After playing most of the Line games I just grew too attached to them! *Line is an app a bit like whatsapp but offers you a bit more like for example games with their mascots.

Znalazłam też sklep Line i kupiłam tam sobie breloczek. Po pół roku korzystania z różnych aplikacji z postaciami z Line chyba trochę za bardzo się do nich przywiązałam. * Line to aplikacja trochę jak whatsapp oferująca również min gry ze swoimi maskotkami.


 While walking back from Myeongdong, I saw a coffee shop that had a Line characters themed menu so I went inside to sneak a peek and bought ice cream....
W trakcie spaceru z Myeongdon zobaczyłam kawiarnię, która miała specjalne menu z postaciami z Line, więc weszłam na chwilę do środka i kupiłam sobie lody.... 

...which turned out to be waaaay bigger than expected. I spent nearly an hour trying to finish eating but gave up eventually. They were really nice though! Red bean paste flavoured~ That's how marketing works guys! Don't go there!
...które okazały się być o wieeele większe niż się spodziewałam. Zjedzenie większej części tego pucharka zajęło mi prawie godzinę, ale nie udało mi się go dokończyć. Lody same w sobie były bardzo dobre, o smaku słodkiej czerwonej fasoli. Tak właśnie działa marketing. Nie idzcie w tamtą stronę!


Another thing that you don't really see on tv shows is the amount of shops, restaurants, malls belonging to Lotte. That's why I wasn't expecting my wikipedia discovery that it was set up by a Korean businessman in Tokyo. What is more, in 2010 it bought out the biggest Polish sweets company called "Wedel" from Kraft Foods!

Kolejną rzeczą, której nie widuje się w serialach jest liczba sklepów restauracji i centrów handlowych należących do Lotte. Dlatego właśnie nie spodziewałam się mojego wielkiego wikipediowego odkrycia, że Lotte zostało założone przez koreańskiego biznesmana w Tokio. Co więcej w 2010 firma ta odkupiła Wedla od Kraft Foods! Ewidentnie nie wiem co jem.


Last Seoul sights: / Ostatnie widoki z Seulu:

                           New promenade next to the Han river/ Nowy deptak przy rzece Han

               An old street really close to the city centre/ Ulica ze starą zabudową blisko centrum

 Monument of Sejong the Great - Korean monarch who replaced Chinese characters with hangul (used nowadays Korean alphabet system)/ 
Pomnik Sejonga Wielkiego, koreańskiego króla, który zastąpił chińskie znaki hangulem (obecnie używanym koreańskim pismem)

People waiting for the metro/ Ludzie czekający na przyjazd metra

 One of The Eight Gates of Seoul, don't ask me which one /  
Jedna z Ośmiu Bram w Seulu, nie pytajcie mnie która

And that's it for today. I'd love to hear from you in the comments section. See you!

I to by było na tyle w dzisiejszym wpisie. Wszelkie komentarze są mile widziane! Do zobaczenia!